Temat dość kontrowersyjny i niby mało realny ale czy na pewno?
Już sama głodówka nie jest łatwym tematem. Bo przecież głodują tylko celebryci, którzy chcą schudnąć oraz my chcący im dorównać. Głodują też ludzie tzw. trzeciego świata bo nie mają po prostu co jeść. Dwa skrajne wydźwięki tego samego zjawiska.
Czy tak musi być?
Mało kto wie lub pamięta, że głodówka może mieć bardzo pozytywny wydźwięk. Dobrze przeprowadzona głodówka może mieć więcej właściwości leczniczych niż najnowszej generacji lekarstwo na wszystko.
Nie oszukujmy się – za dużo jemy. Wszechobecna dostępność jedzenia jest naszym dobrobytem ale też i przekleństwem. W naszej strefie geograficznej raczej z głodu nie umieramy – to jest zdecydowany plus. Ale jakość tego jedzenia, które sobie sami serwujemy, ilość kupowanego i wyrzucanego jedzenia (za które dałoby się wyżywić resztę głodującego świata) jest po prostu przerażająca.
Spotkałam się z teorią, że na świecie nie ma głodu – jest tylko źle rozdysponowane (rozdystrybuowane) jedzenie. I jest w tym dużo prawdy.
Nie mamy też co zrzucać winy na producentów żywności faktu, że to co mamy w sklepach jest tak chemiczne. Nie oszukujmy się – gdybyśmy tego nie kupowali – nikt by tego nie produkował bo nikogo nie byłoby stać na utrzymanie firmy, pracowników i całych linii produkcyjnych gdyby nie było kupców na to jedzenie. Prawo rynku: jest podaż – jest sprzedaż.
Ale nie o tym dziś.
Dziś też nie będę opisywała jak wiele właściwości leczniczych ma głodówka.
Dziś o tym, że można żyć bez jedzenia. Jeden dzień w tygodniu – dzień aby dać organizmowi przetrawić czym go zarzuciliśmy przez cały tydzień. Jeden dzień na to aby strawił resztki, zrobił sprzątanie, odpoczął dosłownie kilka godzin i przygotował się znów na ciężką orkę z chemią, którą go zarzucamy 16/18 godzin na dobę… więc tak naprawdę to żadna głodówka.
1 dzień w tygodniu daje nam średnio 52 dni w roku … to jest 1,5 miesiąca bez jedzenia. SZOK. Bez żadnego wyrzeczenia… A gdyby do tego dołożyć jedną głodówkę dwutygodniową? Albo dwie tygodniowe? Oczywiście porządnie przygotowane przez specjalistów a nie na własną rękę.
Albo raz na kwartał 3 dni? piątek-sobota-niedziela bez większego wysiłku?
Mamy wtedy w ciągu roku 2 miesiące. A takie 2 miesiące rocznie daje przez 6 lat – caluśki rok!
– rok dla zdrowia
– rok bez przejadania się
– rok oszczędności na jedzeniu
– rok bez produkowania śmieci związanego z jedzeniem
Mało korzyści?
Gdyby kwotę oszczędzaną co miesiąc na jedzenie (którego i tak nie potrzebujemy i zdrowiej nam wyjdzie jak nie zjemy) przeznaczyć dla tych, którzy naprawdę głodują?
Średni wydatek miesięczny na jedzenie na osobę to 400 zł. Jeśli podzielimy to przez 30 dni daje nam 13,50 zł ( w zaokrągleniu ;) )dziennie.
Jeśli mamy 4 dni bez jedzenia w miesiącu (po jednym na tydzień) = 54 zł oszczędności.
Tylko przy jednodniowej głodówce – bez uwzględnienia pozostałych.
Za tyle możesz uratować ludzkie istnienie. Nie wierzysz? Zerknij chociaż na stronę www.unaweza.org a zobaczysz jak magiczną moc ma tak mała (a tak duża) kwota.
Jeden dzień Twojego nie jedzenia to rok życia dla kogoś innego i nie dość, że ratujesz ludzkie życie to jeszcze dbasz o swoje zdrowie i o przyrodę.
Nie wierzysz. Sprawdź… zostawiam Cię z tym.