ROZ – CZAROWANIE

Bardzo często gdy czujemy się zranieni przez kogoś, gdy ktoś nie spełnił naszych oczekiwań, gdy nas zawiódł lub gdy najróżniejsze sytuacje życiowe nie układają się według naszych myśli czujemy rozczarowanie.

Jest to uczucie które jest przez bas negatywnie odbierane ale czy koniecznie tak musi być? Czy właśnie tak powinniśmy reagować na zaistniałą sytuację?

Wiadomo – zawiedziono nasze nadzieje i oczekiwania. Runęły w gruzach nasze plany mniej lub bardziej życiowe – bliższe i dalsze więc mamy prawo czuć się trochę gorzej, przeboleć daną stratę czy wręcz przeżyć żałobę z tym związaną.

Ale czy samo w sobie rozczarowanie jest złe?

Przeanalizujmy.

Wyraz roz-czarowanie sam w sobie zawiera 2 części „roz” i „czarowanie”.

ROZ jak rozplątanie, rozwalanie, rozkładanie czyli coś co ulega destrukcji ale czy koniecznie?

Co tutaj uległo tej destrukcji?

Coś co było zaplątane jest rozplątane, coś było złożone aby to można było rozłożyć czy wręcz rozwalić – widzicie tą logikę? Coś trzeba najpierw oczarować/zaczarować aby mogło się to później rozczarować…czyli aby doszło do rozczarowania musieliśmy być najpierw zaczarowani/oczarowani czyli po prostu pod wpływem jakiś czarów.

Nie mam tu na myśli oczywiście szklanej kuli, kociołka wiedźmy itp. (chociaż…?) ale pomyślmy – czy te nasze marzenia, oczekiwania, plany nie są takim zaklinaniem rzeczywistości?

Nie są taką próbą zaczarowania jej?

I co się dzieje gdy to się nie spełnia? Gdy nasze oczekiwania mijają się z rzeczywistością? Gdy jak to w bajkach bywa „czar znikł”?

Nasza rzeczywistość zostaje rozczarowana – czyli nasze zaczarowywanie jej nie przyniosło efektu; pokazała nam się naga prawda bez tego w co ją chcieliśmy pozaklinać, została rozebrana z czarów.

Czy taka prawda nie jest lepsza? Choć boli? Choć trzeba przez chwilę dłuższą lub krótszą przeżyć w sobie emocje których na co dzień nie chcemy czuć (ale tu znów prze-żyć=> żyć, czyli trzeba je w sobie prze-robić, prze-transformować aby móc spokojnie z nadzieją znów żyć), zrzucić z siebie te filtry zakłamanej przez nas samych (nie przez innych ale to temat na kolejny długi wywód) rzeczywistości i czyż nie powinniśmy być za to wdzięczni?

I żyć bez niej…do kolejnego oczarowania ;)

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.