Kiedy w marcu zamykano nas po raz pierwszy i nikt nie wiedział z nas co będzie dalej myślałam, że to jedyny czas w którym doprowadziliście mnie do płaczu. Myliłam się!
W czasach kiedy nic nie wiadomo i kiedy każdy z nas obawia się swojego jutra bardziej niż kiedykolwiek indziej tak trudno pomyśleć o innych, którzy jednak bardziej potrzebują pomocy niż my sami. Właśnie dlatego na spontanicznym zrywie powstał pomysł aby pomóc dosłownie kilku osobom – trzem starszym paniom żyjącym w skrajnym ubóstwie i jednemu domu dziecka mieszczącego się blisko mojego rodzinnego domu.
Nie będę ukrywała, że po cichutku marzyłam aby choć po małej paczuszce wręczyć bo nie było wielkich marzeń – cukier, kasza, mąka, ryż i może choć po jednej gorzkiej czekoladzie aby osłodziła troszkę te święta. A marzenia dzieci? Fajne skarpety, ozdoby na choinkę i kilka słodyczy.
Tak mało i tak dużo jednocześnie.
I wiecie co?
Do domu dziecka nie zabrałyśmy się wszystkie bo nie było tyle miejsca w samochodzie i z jednego zrobiły się dwa rodzinne domy dziecka.
Od dziś wierzę, że jedzenie można rozmnażać w magiczny sposób bo z trzech pań obdarowaliście czternaście osób, którym życie troszkę nie tak się poukładało jak sobie wymarzyli i daliście im najpiękniejsze święta nie tylko w postaci prezentów (które były tak wielkie, że musiałyśmy je nosić we dwie w torbach wielkości dużych torb z Ikei i do tego w niejednej uszy się urwały od ciężaru) ale też świadomości, że nie są sami i jednak ktoś o nich choć przez chwilę pomyśli.
To wszystko? Nie. Znalazło się również coś dla tych, którzy nie mają głosu i zimnych klatkach czekają na choć jedno ludzkie serce które je pokocha – schronisko dostało posłania dla zwierząt, podkłady i jedzenie.
Czy wierzę w magię świąt?
Nie.
Wierzę w magię Waszych cudownych serc.
Wiem dziś, że mam nie tylko najlepszych Pacjentów na świecie ale poznałam najcudowniejszych ludzi z tak pięknymi sercami, że znów przez nich się popłakałam w tym roku.
Czego Wam życzę na te nadchodzące dni i Nowy Rok?
NIE ZMIENIAJCIE SIĘ!
Agnieszka